Życie może być samo w sobie ucieczką. Staje się wtedy ciężką i niekończącą się tułaczką. Tak w wielkim skrócie wygląda życiorys Johnego Dillingera - sławnego amerykańskiego gangstera z lat 30. Jednak sam Dillinger nie do końca tak uważa. Będąc pewnym siebie przystojnym mężczyzną nie boi się wymiaru sprawiedliwości. Przeprowadza zarówno coraz bardziej spektakularne napady na banki, jak i ucieczki z więzienia. Co więcej, zakochuje się i wtajemnicza w swoje życie uroczą Billie Frechett. Będzie ją, a zarazem jego to sporo kosztowało.
Wszystkim fanom będącym pod urokiem Johnego Deppa polecam ten film. Grając przestępce, bardzo złego przestępce niezwykle dobrze wczuwa się w rolę. Jest chytre spojrzenie, zadziorny uśmiech, "cwana gadka". Wisienką na szczycie tortu jest postać towarzyszki życia Dillingera, grana przez Marion Cotillard. Gra ona takiego nieco kopciuszka. Para idealnie pasuje do siebie na ekranie pomimo tego, że grają dwie kontrastowe role. Depp - groźny, niczego się nie bojący "łobuz", Cotillard - zapatrzona w niego szara myszka.
bye bye blackbird - ten przewijający się utwór, chyba najlepiej oddaje relacje między parą głównych bohaterów i czar lat 30.
Karolina Kwiatkowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz