sobota, 9 kwietnia 2011

Motyw: nieszczęśliwa miłość.

Nieszczęśliwa miłość. Rzadko występująca we współczesnych filmach. Głównie każda z produkcji kończy się pocałunkiem zakochanej pary. I żyli długo i szczęśliwie, bla, bla, bla... Oklepane i przewidywalne. Po długich poszukiwaniach wybrałam pięć filmów nawiązujących do tego motywu:

1. Splendor in the Grass / Wiosenna bujność traw (1961);
2. Riding In Cars With Boys / Chłopaki mojego życia (2001);
3. (500) Days of Summer / 500 dni miłości (2009);
4. The Break-Up / Sztuka zrywania (2006);
5. A Walk to Remember / Szkoła uczuć (2002). 


Zacznę od pierwszego.
Przełączając kanały w tv straciłam nadzieję na obejrzenie czegokolwiek interesującego. Wszędzie same seriale. A to kryminalne, a to niekończące się tasiemce. "Zdradzałeś mnie z... Nie rozumiesz mnie kobieto... on ją zabił..." i tak w kółko.  Popcorn przygotowany, drink w ręce. Nic, tylko położyć się spać. Włączyłam TCM. O, dość ciekawy tytuł! Wiosenna bujność traw. Zostawię. Po kilku minutach całkowicie pochłonęła mnie fabuła. 
Akcja filmu rozgrywa się w małym amerykańskim miasteczku. Młody, bogaty i przystojny (ach!) Bud (Warren Beatty) zakochuje się w pięknej, pochodzącej z niższych sfer Wilmie (Natalie Wood, za tą rolę nominowana do Oscara). Z wzajemnością. Wszystko układa się cudownie, niestety, do czasu. Chłopak postanawia ożenić się z dziewczyną. Ich plany nie znajdują akceptacji u rodziców. Problem stanowi również to, że Wilma nie chce się oddać Budowi. Rozmawia na ten temat z ojcem, który radzi mu, aby zaczął spotykać się z innymi dziewczynami. Tak też robi (w tym momencie miałam ochotę go znokautować). Miłość zostaje zniszczona. Ukochana nie wytrzymuje psychicznie i trafia do zakładu psychiatrycznego.
Popcorn zjedzony. Paczka chusteczek zużyta. Dawno nie widziałam filmu o prawdziwej miłości. Świetna gra aktorska, zero sztuczności.Od początku utożsamiamy się z główną bohaterką, przeżywamy to, co ona. Do końca trzymający w napięciu, zaskakujący. Każda scena pocałunku subtelna i tak romantyczna, że chce się krzyknąć: "Ach!". Zachęcam do obejrzenia szczególnie tym, którzy są znudzeni współczesnymi komediami romantycznymi. Oraz do zapoznania się z biografią Natalie Wood, która była nieszczęśliwa nie tylko w filmie, ale także w życiu.


Patrycja Małko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz