poniedziałek, 11 kwietnia 2011

I'M SINGIN' IN THE RAIN CZYLI MOTYW DESZCZU W FILMIE

Wbrew pozorom, odpowiedni motyw deszczu wcale nie jest taki łatwy do odnalezienia w filmach, o nie.  Chodzi mi oczywiście o takie dzieła, w których deszcz staje się drugoplanowym bohaterem filmu: bez niego nie wyobrażamy sobie danej sceny. Nie zawsze musi porządnie lunąć, żeby zadowolić widza - czasem nawet taki kapuśniaczek tworzy nastrój. Rodzaj deszczu nie może być oczywiście przypadkowy. Z reguły są to z trudem wyselekcjonowane krople o odpowiednich rozmiarach i określonej prędkości m/s, którymi zajmuje się tzw. Schlauch Manager. Eric Roth, twórca scenariusza do Forresta Gumpa, postanowił nawet uhonorować wszystkich Schlauch Managerów świata, dając im prawie jednominutowe pole do popisu:

One day it started raining, and it didn't quit for four months. We been through every kind of rain there is. Little bitty stingin' rain... and big ol' fat rain. Rain that flew in sideways. And sometimes rain even seemed to come straight up from underneath. Shoot, it even rained at night...
(fragment monologu bohatera granego przez Toma Hanksa)

A tak na poważnie, to można spokojnie wymienić setki filmów, gdzie deszcz odgrywał mniej lub bardziej znaczącą rolę.  Wybrałam spośród nich pięć ( no dobra, sześć. Jeden to taki mały bonus na koniec :) moich ulubionych, deszczowych momentów. Oto i one:
  • Deszczowa piosenka (Singin' in the rain) - reż. Stanley Donen, Gene Kelly (1952r.)
  • Śniadanie u Tiffany'ego (Breakfast at Tiffany's) - reż. Blake Edwards (1961r.)
  • Spider-Man - reż. Sam Raimi (2002r.)
  • Skazani na Shawshank (The Shawshank Redemption) - reż. Frank Darabont (1994r.)
  • Król Lew (The Lion King) - reż. Rob Minkoff, Roger Allers (1994r.)
Na początek zajmę się trzecim w kolejności - Spider-Man w reżyserii Sama Raimi z Toby Maguire oraz Kirsten Dunst (nie mylić z kobietą o jednej minie, Kirsten Stewart) w rolach głównych.


 


Jak widać na załączonym obrazku, mamy do czynienia ze sceną miłosną. Można pokusić się stwierdzenie, że reżyser filmu, Sam Raimi, chciał podlizać się damskiej części publiczności, co mu nawet całkiem nieźle wyszło. Mary Jane, nieświadoma tego, kim jest jej wybawiciel, jest równocześnie zafascynowana jego osobą. Nie potrafię sobie inaczej wytłumaczyć faktu całowania gościa w masce, który strzela pajęczyną z nadgarstków. Mimo wszystko, scena jest naprawdę romantyczna w zupełnie inny, lecz bardzo ciekawy sposób. Bo przecież ile razy zostaliśmy na ekranie kina uświadczeni podobnym pocałunkiem?
Jeżeli chodzi natomiast o sam motyw deszczu, to jest to przykład tego, o czym pisałam na początku - są pewne momenty filmach, do których to zjawisko pasuje jak ulał i to jest właśnie jeden z nich. Nie wyobrażam sobie SUCHEJ Kirsten Dunst całującej się z wiszącym do góry nogami SUCHYM Spider-Manem - czegoś by zabrakło. Zatem tutaj razem z deszczem otrzymujemy sążną dawkę romantyzmu.
Ciekawostka: Podobna scena znalazła się w serialu The O.C. (w Polsce: Życie na fali). Seth, jeden z jego głównych bohaterów, jest maniakiem komiksów. Kiedy podczas ulewy psuje się antena, postanawia włożyć na głowę maskę Spider-Mana (którą najwyraźniej miał pod ręką) i udać się na dach. Jak łatwo się domyślić, mokra dachówka to nie najlepsza nawierzchnia do spacerów. Kiedy zwisa głową w dół, zaplątany w kable, niespodziewanie zjawia się Summer. Dalszy ciąg historii jest nam już znany właśnie z filmu o człowieku-pająku.




W następnym odcinku: Skazani na Shawshank.

Magda Kuberska

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie brakuje mi na Twojej liście pozycji: Dirty Dancing. Jest tam parę motywów związanych z deszczem, które nadają się do głębszej analizy :).

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie też o tym myślałam :) ale chciałam trochę bardziej urozmaicić listę :) znalazł się na niej już jeden romantico-movie :D
    ale Dirty Dancing jak najbardziej tak :D dzięki za sugestię w każdym razie :)
    mkuberska

    OdpowiedzUsuń