sobota, 18 czerwca 2011

Equilibrium- równowaga w przyszłości?

Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałby świat pozbawiony uczuć? Czy wizja Orwellowskiego obrazu społeczeństwa Wielkiego Brata, z wybitnej powieści „Rok 1984”, ma realne odzwierciedlenie we współczesnym wieku? Kurt Wimmer proponuje nam taką wizję w filmie „Equilibrium”. Choć oglądając mamy wrażenie swoistego deja vu odnoszącego się do „Matrixa”, to jednak warto zanurzyć się w świat utopii. Utopii gdzie rząd pociąga za sznurki.
Niedaleka przyszłość, miasteczko Libria i tajemniczy środek chemiczny pozbawiający mieszkańców wszelkich uczuć, smaku czy nawet zmysłu estetyki. Świat pozbawiony dzieł sztuki, literatury, miłości oraz zwykłych więzi międzyludzkich. Codziennie każdy obywatel musi zażyć lek o nazwie prozium. Jego cudowne działanie to odczulanie. Rząd wszelkimi metodami kontroluje ludzi, a każdego, kto uchyla się od nakazu wstrzykiwania środka z miejsca likwiduje. Kleryk John Preston (Christian Bale) jest specjalnie wyszkoloną jednostką do przeprowadzania takich właśnie egzekucji. Szereg sytuacji oraz spotkanie z kobietą, należącą do buntowników, zmienia jego postawę. W tajemnicy przed rządem staje się jednym z jego wrogów. Porzuca służbę dla reżimu, odstawia prozium i zaczyna poświęcać się dla ratowania ludzi. Staje się członkiem podziemia lecz działa w konspiracji. Wszystkie swoje umiejętności i talent obraca przeciwko złu. Balansuje na krawędzi przymusu i wolności. Czy uda mu się przywrócić ład? Przekonajcie się sami…


Ciekawy i odważny pomysł Kurta Wimmera, opierający się na dziełach literackich, czyni „Equlibrium” czymś zupełnie nowym. Chociaż sceny akcji można porównać do tych z „Matrixa”,
to i tak mamy wrażenie, że reżyser zrobił wszystko aby jego wizja była daleka od Wachowskiego.
Wimmer ukazuje w wysublimowany sposób człowieczeństwo i emocje. Przestrzega nas przed erą,
w której przestaną liczyć się uczucia, a władza spocznie w rękach osób zdesperowanych i mogących przekroczyć wszelkie granice praw człowieka. Film zmusza nas do refleksji, ale podczas oglądania trzyma w napięciu i szokuje. Świetne zdjęcia, utrzymanie minimalizmu oraz barwy oddające
w idealny sposób świat nijaki, bez uczuć. Również muzyka do filmu zrobi na odbiorcy duże wrażenie, idealnie dobrane dźwięki potęgują obraz.
Jeśli chcecie porównać waszą wizję zrównoważonego świata w niedalekiej przyszłości, to „Equilibrium” stanowić będzie idealny wzór.
 M.R.

czwartek, 9 czerwca 2011

Cast Away. Nieszczęśliwa miłość part. 3

Miałam pisać na temat filmu 500 dni miłości/(500) Days of Summer, lecz do te pory jeszcze go nie obejrzałam. Postanowiłam go podmienić. Cast Away: Poza Światem.

Chuck Noland (Tom Hanks). FedEx (firma kurierska). Nieustanne podróże. To praktycznie całe jego życie. W między czasie znajduje czas dla swojej narzeczonej, Kelly Frears (Helen Hunt). Kochają się, chcą się pobrać. Wszystko się zmienia podczas jednego, grudniowego wieczoru.
Beztroska kolacja z rodziną. Śmiechy, rozmowy, czas spędzony z narzeczoną. Telefon. Chuck musi odbyć nocny lot kurierski. Praca jest dla niego bardzo ważna, każda sekunda to pieniądz i zaufanie klientów. Nie rezygnuje z podróży, musi lecieć. W samochodzie przed lotniskiem wymienia ostatnie uściski z narzeczona, daje jej prezenty. Kelly po kolei je rozpakowuje, a na jej twarzy maluje się uczucie niedowierzania. Nie ma pierścionka! Są babuszki, ręczniczki. A Chuck już zmierza do samolotu. W ostatnim momencie wraca i wręcza jej coś jeszcze.
Wsiada do samolotu. Lecą. Nad Pacyfikiem szaleje burza. Chuck co chwila sprawdza zegarek, który dostał od ukochanej. Z jej zdjęciem w środku. Silnie turbulencje. Żywioł nie daje za wygraną i samolot ląduje w morzu. Nolan pociąga za sznureczek pontonu i rozwija go. Traci przytomność.
Budzą go fale morskie rozbijające się o brzeg i wschodzące słońce. Otwiera oczy. Wstaje. Postanawia przemierzyć wyspę, na której wylądował, lecz ta okazuje się bezludna. Chuck pozbawiony jakichkolwiek podstawowych środków do życia, walczy o przetrwanie niczym Robinson Crusoe. Przy życiu trzyma go jedynie zdjęcie Kelly.
Niesamowita opowieść o wytrzymałości czlowieka. O chęci życia, aby tylko znowu zobaczyć ukochaną osobę. Film warto obejrzeć dla wspaniałej gry aktorskiej Toma Hanksa oraz cudownej sceny na końcu z pocałunkiem w deszczu. Polecam także muzykę. Do dzisiaj, kiedy ją słyszę, mam "gęsią skórkę" ;).
Reżyser, Robert Zemeckis, po 6 latach od nakręcenia "Forresta Gumpa" po raz kolejny wykonał kawał dobrej roboty.

Patrycja Małko

 

piątek, 3 czerwca 2011

"You sold your soul to the devil when you put on your first pair of Jimmy Choos!"



Odtłuszczone mleko, drakońska dieta, rozmiar zero. Dwunastocentymetrowe szpilki, spodnie opinające biodra w taki sposób, że ledwo oddychasz. Imię i nazwisko? Wykształcenie? Nieważne. Jimmy Choo, Prada, Chanel, Dolce&Gabbana, nieskazitelnie białe apaszki od Hermesa. Od dzisiaj lookbook staje się Twoją biblią. Na śniadanie żywisz się najświeższymi nowinkami ze świata mody. Kolory, wzory, fikuśne dodatki spędzają Ci sen z powiek.  Frank O’hara Jim Carroll,Henry David Thoreau? Kogo to obchodzi, co oni napisali, skoro czerwień stała się nową czernią a szary- fioletem. Do takiego świata została wmanewrowana, z własnej nieprzymuszonej woli Andy (Anne Hathaway). Film pt. „Diabeł Ubiera się U Prady”, poza ukazaniem fantastycznych strojów, butów i dodatków, przedstawia  nam od kuchni  sposób funkcjonowania jednego z największych magazynów mody na świecie. Mimo zmiany nazw, już po kilkunastu minutach trwania filmu, możemy zorientować się, że Miranda Priestly, to postać autentyczna- Anna Wintour. Najbardziej wymagająca i surowa dyktatorka w świecie mody, posiadająca szczątki uczuć, ukryte pod kamienną twarzą. 



Kobieta z piekła rodem postanawia zatrudnić dziewczynę z prowincji w prestiżowym, nowojorskim magazynie mody. Początkowo Andy traktuje swoją nową pracę z przymrużeniem oka. Ze swoimi przekonaniami i wartościami wkracza codziennie w światek show biznesu w staroświeckich ubraniach i płaskich butach. Nie wie kto to Chanel, nie potrafi napisać Dolce&Gabbana, ale nie wprawia to Andy w zły nastrój. Wydaje jej się, że jest ponad tymi wszystkim absurdalnymi sprawami związanymi z ubiorem. Jednak czy aby na pewno? Każdego dnia wszyscy pracownicy powtarzają jej niczym mantrę, że „Milion dziewczyn oddałoby życie za tę posadę”. Pochłonięta w wir pracy nie zdaje sobie sprawy, kiedy traci kilkanaście kilogramów. Cebulowe bajgle na śniadanie to już przeszłość. Poranek rozpoczyna skrupulatnie dobierając dodatki do nowych ubrań. Potykając się o własne nogi w niebotycznych szpilkach wypełnia zadania swojej szefowej. By ułatwić sobie pracę zaczyna kłamać i oszukiwać. Odstawia na dalszy plan swoich przyjaciół i… idee, którym była wierna. Łudząc się, że poświęcając się pracy, bramy do zawodu felietonistki w New York Times zostaną dla niej otwarte. Zachłyśnięta światem mody staje się pionkiem Mirandy. Czy w porę otworzy oczy i zrozumie, że praca to nie wszystko? Czy powróci do swego dawnego systemu wartości, a może pozostanie fashion victims, którymi niegdyś gardziła?



pOtwinowska.